Komu przeszkadzała Malma ?



Historia zakładów produkujących makarony „Malma” i jej właściciela Michaela Marbota nie jest typową, szeroko komentowaną w mediach aferą. Nie zajmowała się nią żadna komisja śledcza, w prasie ciężko było znaleźć na jej temat artykuły, a walka Michaela Marbota o swoją firmę wydawała się osamotniona. Właściciel „Malmy” prowadził nawet protest głodowy przed Sejmem. 

Michael Marbot jest Francuzem, ale z pochodzenia Włochem. Jest absolwentem jednej z najbardziej prestiżowych uczelni biznesowych w Europie. W 1990 roku ze swoją żoną Polką postanowił przyjechać do Polski. Dysponując kapitałem 100 tys. dolarów, wspartym kredytem we francuskim banku przejął podupadające zakłady produkcji makaronu w Malborku, dokonując pierwszej w Polsce prywatyzacji. W rozwój zakładów zainwestował 50 milionów euro, było to o dwa razy więcej niż przewidywała umowa prywatyzacyjna. Zainwestował także w pracowników podnosząc im pensje o 100%. Prowadził biznes w nieznany w Polsce sposób, dbając o pracowników i dokonując ogromnych inwestycji w zakłady i w reklamę. To reklamy „Malmy” były jednymi z pierwszych reklam telewizyjnych w Polsce. Przywiązywał też dużą uwagę w jakość produktu, jako pierwszy w kraju produkował makaron z pszenicy Durum. 

Na początku lat 90. makarony z tej pszenicy były wyłącznie importowane i stanowiły 30% rynku. „Malma” szybko przejęła 25% rynku pozostawiając Włochom 5%.







Włoski makaronowy gigant Barilla próbował odkupić „Malmę”, jednak Michael Marbot nie zgodził się na to. 

W 2003 roku makarony „Malma” zostały okrzyknięte najlepszymi makaronami na świecie, reklamowała je Sophia Loren.

W związku z wejściem Polski do UE w 2004 roku i wprowadzeniu odpowiednich norm, których nie było w stanie spełnić znaczna część firm produkujących makaron, na Polskim rynku utworzyła się luka. Wartość tej luki wyceniano na 400 mln. złotych rocznie. Z tego Malmie miało przypaść od 10 do 25%, zakładając oczywiście, że ten „nowy rynek” rozłoży się proporcjonalnie do obecnego udziału w rynku. Zakłady z Malborka potrzebowały funduszy, aby walczyć o tę znaczną lukę na polskim rynku. Inwestycję wyceniono na ok. 50 mln złotych. 

Mimo tego, że sytuacja „Malmy” w latach 2001-2003 była bardzo dobra, w połowie był już spłacony dług na zakup zakładów i inwestycje, to firma była mocno obciążona odsetkami, gdyż NBP pod naciskiem lobby bankowego prowadził wtedy politykę wysokich stóp procentowych i silnej złotówki. Nie było więc możliwe wzięcie kolejnego kredytu. 

Wtedy propozycję złożył bank Pekao SA, prowadzony przez byłego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, współpracujący z „Malmą” 10 lat. Bank zaoferował Malmie kredyt na lepszych warunkach, który pozwoli firmie spłacić pozostałe kredyty w pięciu innych bankach. Dzięki temu, Pekao SA będzie jedynym wierzycielem zakładów. W kolejnej fazie Pekao SA miał wprowadzić „Malmę” na giełdę, przedtem finansując zakłady. 

Umowa z bankiem Pekao SA była początkiem kłopotów „Malmy”, Jan Krzysztof Bielecki ciągle odraczał wprowadzenie firmy na giełdę. Firma musiała spłacać wysokie raty kredytu, nie otrzymała spodziewanych po wejściu na Giełdę pieniędzy. Bank przyznawał odsetki karne za opóźnienia w spłacaniu kredytu, zamykając „Malmę” w tzw. pułapce kredytowej. Bank miał zastaw hipoteczny na całych zakładach i wiedział, że wartość „Malmy” pokrywa tylko połowę wysokości udzielonych kredytów. Jak się okazało aby przyznać tak wysoki kredyt i nie mieć problemów z nadzorem NBP, bank zawyżył swoje zabezpieczenie. Czyli rzeczywista wartość terenu w Malborku wynosiła 3 mln złotych, a bank wycenił ją na 150 mln. 

Bank robił wszystko aby zablokować oddłużenie „Malmy”, która była zadłużona na więcej niż była warta i ciągle blokował jej wejście na giełdę. Wtedy Michael Marbot zaczął szukać innego inwestora o czym powiadomił Pekao SA. Wtedy bank w ekspresowym tempie wypowiedział umowę i zażądał spłaty całości kredytu w ciągu 14 dni, odrzucał też wszystkie oferty kupna zakładów. W końcu zablokował firmę zajmując jej konta bankowe, firma przestała działać, a bank chciał przejąć nieruchomości i cały majątek „Malmy”. 

Rozpoczęła się walka pracowników i właściciela „Malmy”. Pracownicy zostali w pracy pilnując zakładów, mimo niewypłacenia pensji z powodu zablokowanych kont. Produkcja stanęła z powodu niezapłaconych rachunków za prąd i wodę. Bank wniósł do sądu o upadłość firmy. Sąd ustanowił syndyka masy upadłościowej. 

Pekao SA prowadził cały czas niezrozumiałą politykę wobec „Malmy”, nie starając się odzyskać pieniędzy. Odrzucił ofertę inwestora proponującego wykup 65% długu i zadowolił się tylko sprzedażą nieruchomości, których wartość nie wynosiła nawet 20% całego długu. Prezes banku działał więc na niekorzyść swojej firmy. Jak się okazało pakiet większościowy akcji banku Pekao SA posiada bank UniCredit, którego prezesem był w tym czasie Allesandro Profumo, będący także w zarządzie największego włoskiego dewelopera, firmy Pirelli i co najważniejsze pełnił też funkcję dyrektora zarządu w największym na świecie potentacie makaronowym, firmie „Barilla”. 

Jednocześnie „Barilla” miała zaciągnięte zobowiązania wobec banku UniCredit na 500 mln euro. Allesandro Profumo jako prezes „Barilla”, czyli konkurencji dla „Malmy”, miał osobisty interes w zamknięciu zakładów „Malmy” pomimo straty dla banku Pekao SA. Zamknięcie „Malmy” powodowało przejęcie w 100% rynku polskiego przez włoskie firmy, w tym głównie „Barillę” ponieważ inne polskie firmy produkujące makarony nie potrafiłyby natychmiast zastąpić Malmy w produkcji makaronu z pszenicy Durum. Chodzi o rynek warty około 1,2 miliarda złotych.

Kilka procent akcji banku Pekao SA posiadał wtedy Skarb Państwa, działania banku prowadzące do do likwidacji Malmy, sprzedania jej nieruchomości do Pirelli, a rynku oddania Barilli, na której to transakcji bank stracił ponad 100 milionów złotych sprawiają, że jest to działanie na szkodę państwa i innych mniejszych udziałowców banku. W podobnej sytuacji co „Malma” znajdowało się wtedy wiele osób. Był to efekt tzw. umowy Chopin, której zadaniem jest wyprowadzenie po cichu kapitału z Polski w celu uratowanie pozycji UniCredit, wykorzystując ogromny potencjał hossy rynku nieruchomości w Polsce. 

Michael Marbot wraz z żoną wytoczyli bankowi proces jako osoby fizyczne za nieuczciwe działania banku, żądając 200 mln zł odszkodowania. Sąd jednak uznaje, że nie ma w ogóle powodów aby wytoczyć proces. Prezesem sądu, który wydał taką, sprzyjającą bankowi interpretacje przepisów był Piotr Zimmerman, który pół roku później został prawnikiem banku w sporze Pekao SA przeciwko Malmie i rodzinie „Marbot”. 

Michel Marbot, aby uratować „Malmę” przed niejasnymi poczynaniami banku, znalazł firmę, która chciała wydzierżawić zakład i podpisał z nią umowę dzierżawy na 25 lat. Uratowało to firmę, która pomimo trudności rozpoczęła działalność i powoli wracała na rynek. Gdy przejmował zakłady na początku lat 90. i podnosząc wypłaty pracownikom, podpisał też z nimi nowe umowy, które gwarantowały odszkodowanie w wysokości 2-letnich pensji w przypadku zwolnienia. Dzięki temu zablokowane zostały działania syndyka, który aby rozwiązać firmę musiałby wypłacić ogromne odszkodowania pracownikom. Wysokość hipotetycznych odszkodowań znacznie przekracza wartość nieruchomości „Malmy”, dlatego też syndyk nie ma interesu w jej ostatecznym zlikwidowaniu. Syndyk próbował więc utrudnić pracę w zakładach, wynajął bezprawnie firmę ochroniarską, która przez swoje drobiazgowe działania utrudniała codzienne działania „Malmy”.

Bank postanowił zmienić prawo upadłościowe, tak aby nie musiał wypłacać odszkodowań. W lutym 2009 roku Sejm zmienił ustawę o prawie upadłościowym i naprawczym. Od tej pory kolejność wypłaty wierzycielom została zmieniona i pracownicy zostali przesunięci do drugiej kolejności wypłaty należności. Na komisję, która doradzała Rządowi w tej sprawie nie był zaproszony żaden związek zawodowy. Zaproszono za to na nią lobby bankowe oraz przedstawicieli syndyków i komorników. Doradcą premiera w tej sprawie był także Piotr Zimmerman, adwokat Banku. A minister finansów Jacek Rostowski był wcześniej doradcą Jana Krzysztofa Bieleckiego w Pekao SA. 

Z pracy został wyrzucony dziennikarz Jan Fijor, który zajął się sprawą „Malmy”. Spotkał się w tej sprawie z Janem Krzysztofem Bieleckim. W kilkadziesiąt minut po tej rozmowie dziennikarz otrzymał telefon od redaktora naczelnego gazety, w której pracował informujący go o zwolnieniu z pracy. 

W 2010 roku sąd na wniosek Pekao SA ogłosił upadłość Malmy, argumentując m.in., że ma ona niespłacone długi, a w 2011 roku zaprzestano produkcji. 

W połowie czerwca 2013 roku Maspex, właściciel marki Lubella, kupił markę i maszyny Malmy. W 2014 roku makarony „Malma” powróciły na rynek. Jednak sprawa nie została wyjaśniona, nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności za działania banku niezgodne z jego interesem.

Program Jana Pospieszalskiego na temat afery Malmy i afery Chopin:



O sprawie Malmy i Projekcie Chopin opowiada w klubie Ronina m.in. właściciel Malmy Michael Marbot:

Komentarze

  1. Zyd rostowski rządził na szkodę polskiego interesu. Bielecki to samo . Dobrze że idzie nowe 🇵🇱 lepiej późno niż wcale 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz